Zbliżają się chłodne miesiące i coraz częściej dochodzi do zajmowania pustostanów czy opuszczonych mieszkań przez tzw. „dzikich” lokatorów nazywanych squattersami, bez zgody właścicieli. “Dzicy” mieszkańcy pustostanów szukają przede wszystkim schronienia przed zimnem i deszczem. Pomimo wielkich haseł głoszonych w sieci i mediach, że tacy lokatorzy są chronieni przez prawo, a Konstytucja gwarantuje im nietykalność mieszkania, takie działanie jest nielegalne. Nie ma znaczenia czy nieruchomość jest wyremontowana, czy nadaje się do rozbiórki. Narusza to wprost prawo własności. O squattingu można mówić również w sytuacji, gdy lokator po rozwiązaniu z nim umowy najmu nie chce opuścić zajmowanego lokalu.
Wydaje się, że sprawa jest prosta. Jest nieruchomość – jest właściciel i dziki lokator. Można pomyśleć, że wystarczy wejść do własnej nieruchomości z policją i „wyrzucić” squattersa na przysłowiowy bruk. Nic bardziej mylnego! Mimo że nieruchomość jest nasza i choć jest zajęta bezprawnie, możemy jedynie wytoczyć powództwo o eksmisję „niechcianego gościa”. Właściciel zajętej nieruchomości nie może nękać dzikich lokatorów wizytami ani pod ich nieobecność wymienić np. zamków w lokalu. Takie działania byłyby uznane za naruszenie miru domowego.
Jedyne pocieszenie jest takie, że postępowanie eksmisyjne wobec squattersa może potoczyć się dużo szybciej, niż w przypadku byłego lokatora lub rodziny z dziećmi, którzy kiedyś zajmowali lokal na podstawie umowy najmu, a po jej rozwiązaniu nie chcą opuścić mieszkania. Squattersi zajmują nieruchomości bez tytułu prawnego, dlatego nie ma wobec nich zastosowania okres ochronny, trwający od listopada do marca. W trakcie okresu ochronnego nie można przeprowadzić eksmisji, a także nie ma obowiązku zapewnienia dzikim lokatorom lokalu socjalnego. Wynika to wprost z art. 17 ustawy o ochronie praw lokatorów.
Podsumowując, nie polecamy wpraszania się do cudzych, nawet opuszczonych nieruchomości, ponieważ squatting niezależnie od wzniosłych haseł głoszonych przez anarchistów jest po prostu typowym naruszeniem prawa własności. Niestety na gruncie polskiego prawa interesy właścicieli nieruchomości, którzy zmagają się ze zjawiskiem squattingu również nie są należycie chronione.